Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Koń stanął dęba z strachu, machając kopytami w powietrzu. Augusta upuściła pistolet, starając się rozpaczliwie uspokoić zwierzę. Ale jedna noga wierzchowca poślizgnęła się na mokrych liściach i koń zaczął tracić równowagę. Augusta zeskoczyła z siodła,-w chwili gdy koń potknął się i upadł. Wylądowała na ziemi bezwładnie, pozbawiona tchu i broni, spętana amazonką. Klacz poderwała się na nogi i pognała między drzewami w stronę domu. Zanim Augusta odzyskała oddech, z o b a c z y ł a s t o j ą c e g o n a d n i ą mężczyznę z wielkimi wąsami i włosami upudrowanymi na kolor stali. Pistolet miał wycelowany prosto w jej serce. Augusta domyśliła s i ę natychmiast, ż e w ą s y i w ł o s y miały go maskować, ale ona wszędzie poznałaby lisie, zielone oczy Lovejoya. — Zbyt wcześnie się tu znalazłaś, m o j a droga — w a r -knął. — Nie spodziewałem się, że tak szybko zauważysz brak córki Graystone'a. I że natychmiast podniesiesz alarm i rozpoczniesz poszukiwania. Ale widzę, że ta głupia służąca powiedziała dokładnie to, co miała powiedzieć. Ten tuman Robbie twierdził, że ona to zrobi. 363 A ja bytem pewny, że wyciągniesz odpowiednie wnioski. — A więc mnie chciałeś dostać, a nie Meredith? — Chciałem mieć was obie — powiedział z wściekłością Lovejoy. — Ale pozbawiłaś mnie jego córki, więc muszę zadowolić się tobą. Miejmy nadzieję, że Graystone kocha dostatecznie swoją żonę, inaczej byłabyś dla mnie bezużyteczna. A ja nie znoszę rzeczy bezużytecznych. Twój brat przekonał się o tym dość szybko. - Richard! Więc to ty go zabiłeś! Tak jak zabiłeś Sałlyl — Augusta skoczyła na niego z pięściami. Lovejoy odrzucił ją jednym mocnym ciosem, od którego potoczyła się znowu na ziemię. — Wstawaj, ty mała dziwko! Musimy się szybko stąd wynosić. Nie wiem, jak długo zajmie Graystone'owi kręcenie się po Londynie, zanim zorientuje się, kim jestem i że wyjechałem z miasta. — On cię zabije, Lovejoy. Wiesz o tym, prawda? Zabije cię za to! — Od dawna chce mnie zabić i jakoś mu się to nie udaje. Graystone jest sprytny, muszę mu to przyznać, ale i mnie szczęście sprzyja. — Może do niedawna. Twoje szczęście już się skończyło, Lovejoy! — Wcale nie! Ty jesteś moją maskotką, madame. I wydaje mi się, że będziesz bardzo zabawną maskotką. Z wielką przyjemnością zabiorę coś, co należy do tego przeklętego Graystone'a. Ostrzegałem go, że nie jesteś dobrym materiałem na żonę. Pochylił się, chwycił swą zakładniczkę za rękę i szarp-n ą ł , aż stanęła na nogi. " N i e z w r a c a j ą c uwagi na pistolet w ręku Lovejoya, Augusta zaczęła uciekać. Lovejoy dopadł ją dwoma susami i ze złością spoliczkował. Ramieniem uwięził jej szyję i przystawił pistolet do skroni. 364 — Jeszcze jedna taka próba ucieczki, a strzelę ci w łeb. Rozumiesz? Augusta nie fatygowała się, by odpowiedzieć. W głowie szumiało jej od silnego ciosu. Postanowiła, że poczeka z ucieczką do właściwej chwili. Lovejoy, pilnując jej bacznie, prowadził Augustę przed dom, gdzie zostawił wierzchowca. — Dlaczego próbowałeś ostrzec Graystone'a, że nie jestem dobrym materiałem na żonę? — zapytała Augusta, gdy zmusił ją, by wsiadła na konia, który uparcie stawał dęba. — Nie chciałem, żebyście wy dwoje się połączyli. Obawiałem się, że Graystone żyjąc tak blisko ciebie, może wpaść na jakiś ślad z przeszłości twego brata, który go doprowadzi do mnie. Nie było to prawdopodobne, ale możliwe. Próbowałem zapobiec temu małżeństwu, żeby uniknąć potencjalnych kłopotów. — W tym celu wciągnąłeś mnie do tej gry w karty? — Tak. — Lovejoy wsiadł na konia za Augustą, a lufę pistoletu wcisnął jej mocno w żebra. — Chciałem cię skompromitować, kiedy przyjdziesz po swój weksel, ale nic z tego nie wyszło. I zanim się zorientowałem, ten sukinsyn ożenił się z tobą. — Gdzie mnie wieziesz? — Niedaleko. - Ujął wodze i spiął konia ostrogami. — Mamy przed sobą przyjemną podróż, ty i ja. Potem zamieszkamy w odludnym miejscu we Francji, a Graystone'a będzie zżerała wściekłość i rozpacz. — Nie rozumiem. Do czego ci jestem potrzebna? — Jesteś moim atutem w przetargu, moja droga. Z tobą jako zakładniczką przepłynę bezpiecznie Kanał i dostanę się do kryjówki we Francji. Graystone drogo za ciebie zapłaci, bo tak mu będzie nakazywał honor, jeśli nie miłość. A kiedy wreszcie będzie mógł wykupić twoją wolność, zwabię go w zasadzkę i zabiję. 365 — I co dalej? Wtedy już będzie wiedział, kim jesteś. Mój mąż ma przyjaciół. — Rzeczywiście, ma. Ale dla jego przyjaciół ja też będę martwy. Zabity przez dzielnego Graystone'a, który zginął, próbując uwolnić swoją nieszczęsną żonę. Która też, niestety, umarła. Cóż za tragedia! Jeszcze tylko mały kłopot ze zmianą tożsamości, ale to już robiłem nie raz. Augusta przymknęła oczy, gdy kori pędził naprzód drogą. — Dlaczego zabiłeś Richarda? — Twój głupi brat próbował niebezpiecznej gry. Takiej, której nawet nie zaczął rozumieć. Wstąpił do klubu „Szabla", ponieważ był to taki wesoły klub, jaki odpowiadał ludziom podobnym do niego. Ale pewnego dnia odkrył, że czołowy szpieg, zwany Pająkiem, też jest jego członkiem. Domyślił się, że korzystałem z tego miejsca dla zbierania informacji. Ci młodzi, dzielni oficerowie po kilku kieliszkach rozmawiali bardzo swobodnie. Ładna dziewczyna, parę butelek wina i już miałem wszystkie cenne informacje znane członkom Klubu. — Rozmawiali swobodnie, bo myśleli, że jesteś jednym z nich. — Tak jest. Wszystko szło gładko aż do chwili, gdy twój brat wywęszył, co się dzieje. Choć nie sądzę, żeby wiedział, który z członków klubu był Pająkiem, uznałem, że nie wolno mi ryzykować. Wiedziałem, że miał zamiar udać się do władz i przekazać im swoje odkrycie. Więc pewnej nocy pojechałem za nim, gdy wracał do domu. — I zabiłeś go, a potem podrzuciłeś mu kompromitujące dokumenty. — Tak było najprościej. Spaliłem klub i upewniłem się, że wszystkie księgi i listy członków spłonęły razem z nim. Wkrótce zapomniano, że taki klub istniał. Ale dość tych miłych wspomnień. Czeka nas podróż. 366 Lovejoy zatrzymał konia koło małego mostu. Zsiadł i ściągnął Augustę na ziemię. Zatoczyła się, nie mogąc złapać równowagi, a kiedy stanęła i odgarnęła włosy z twarzy, ujrzała mały zamknięty powozik ukryty wśród drzew. Zaprzęgnięto do niego dwa mocne konie, teraz przywiązane do drzewa