Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

To mnie chyba ocaliBo. Locha, nasyciwszy swoj [wiDsk ciekawo[ i uznawszy, |e nie jestem zbyt apetyczna, fuk-nBa rozczarowana, za[wieciBa na po|egnanie krzywymi kBami i przeszBa przeze mnie okrakiem. Uwag jej zwróciBy teraz warchlaki, które bawiBy si pustymi puszkami po konserwach, oblizujc je, zakBadajc je sobie na nos i rzucajc do siebie jak piBki. Zabawa ta nie znalazBa uznania w oczach matki. Locha fuknBa gniewnie i zaczBa spdza maBe do lasu. OkazaBo si jednak, |e posBuszeDstwo rzadko bywa cnot tak|e u warchlaków. Jedno prosi okazaBo si szczególnie uparte i nie zwa|ajc na pochrzkiwania matki pakowaBo wci| nachalnie ryjek pod namiot, niuchajc ciekawie. Kiedy za[ zdenerwowana locha trciBa go Bbem w po[ladki, malec ruszyB truchtem dookoBa namiotu. Przy wej[ciu znalazB dziur i nie namy[lajc si wiele, wdarB si do [rodka. Locha skoczyBa za nim. V * [WW V V / «f / / \ WW dzone w ciemny las przez macoch. Ale co miaBy[my robi? BaBy[my si Grochulskiej i Chudzielca, one byBy bardzo silne. Na szcz[cie [wieciB ksi|yc, a w lesie byBo peBno suchych gaBzi. Dygocc z zimna, a jeszcze wicej ze strachu, uzbieraBy[my wielkie narcza i potykajc si o korzenie wróciBy[my do obozowiska. Potem rozpaliBy[my ognisko. SiedziaBam zapatrzona w |óBte pBomienie i pomy[laBam sobie:  Mój Bo|e, nieraz przecie| marzyBam, |eby siedzie przy ognisku. No i mam teraz ognisko i mog caB noc siedzie, nikt mnie nie zawoBa do domu... a przecie| wcale nie jestem szcz[liwa, przeciwnie, jestem smutna jak nigdy. Na czym to wszystko polega?..." A jednak nie odpBynBy, wróciBy do nas w [rodku nocy i obudziBy brutalnie. Z pewno[ci czekaBy ze strachem na puchlizn, a gdy puchlizna nie wystpiBa, doszBy w koDcu do wniosku, |e to jednak nie |mija, tylko komary. Upokorzone i w[ciekBe spdziBy nas z legowisk. - Ach, wic to tak! - krzyczaBa Grochulska. - Zpicie sobie w najlepsze! Teraz ju| wiem na pewno, |e nas oszukaBy[cie. Umy[lnie i zBo[liwie nas oszukaBy[cie! Odpokutujecie za to! Za kar bdziecie caB noc trzyma wart i pali ognisko, |eby nas dziki nie napadBy. Nie daBa sobie nic wytBumaczy i wypdziBa nas do lasu szuka chrustu na ognisko. Klara popBakiwaBa rozespana, dygocc z zimna. Ja te| byBam zupeBnie zaBamana